światowy dzień książki
Stolica Kultury
Kilka jest globalnych, uznanych przez świat "imperiów kulturowo-cywilizacyjnych": Chiny, Indie, Europa, starają się za nimi nadążać Rosja, Arabia Japonia i Latinia - a pozostałe są już tylko "pograniczem: np. Azja Centralna, Interior Afrykański, Europa Środkowa, Nezja, albo zupełnym echem, jak Ameryka Północna czy Maghreb albo Karaiby czy Australia, bywają też osobliwości-enklawy, jak Kaukaz czy Arktyka.
Zwykliśmy oceniać "moc sprawczą" poprzez potencjał polityczny (zdolność ekonomiczną albo militarną). Dlatego odruchowo - bywa - lokujemy Amerykę Północną na czele listy, a fenomen chiński nadal lokujemy co najwyżej w połowie stawki.
Temu "błędowi systematycznemu" poświęcę poniżej specjalną notkę. W tym zaś miejscu podam kilka racji wyznaczających pozycję w "hierarchii" kultur lub cywilizacji (dziejowego łańcucha kultur):
- trwała historycznie odrębność i spójność kodów kulturowych;
- silna tożsamość (samoświadomość i uznanie innych kultur);
- potencjał amalgamacyjny (zdolność wchłaniania innych kultur);
- trwała atrakcyjność dla siebie samych i dla innych;
Kontynentalizacja
Proces, który zwykliśmy emocjonalnie nazywać globalizacją, w rzeczywistości jest dziś na wczesnym, choć burzliwym etapie rozkwitu sieci-struktur-systemów hiper-urbalnych. U zarania kultur wszędzie myślało się o infrastrukturze jako instalacjach "uzbrajających technicznie" domostwa mieszkalne, gospodarcze czy biurowe i łączących je w spójne osiedla. Potem nastąpiła - wciąż żywa - urbanizacja, najogólniej mówiąc przeistaczająca wieś w miasto: tam infrastruktura łączyła osiedla i wsie w coraz większe aglomeracje, dywersyfikując je na "dzielnice" mieszkalne, biurowe i przemysłowe oraz wydzielając specjalne przestrzenie publiczne (parki, traffic-tygle, itp.), a poza nimi - specjalne "resorty" wypoczynkowe, edukacyjne, sportowe, artystyczne, itp..
Obecnie stoimy przed wyzwaniami, które wiążą się przede wszystkim z tym, że powstają energetyczne i inne huby oraz łączące je arterie-magistrale, przy których Człowiek co najwyżej może "przycupnąć", i to na alienujących prawach.
Alienację opisuję jako czwór-fenomen: wyobcowanie, przeciwstawienie, przemożność, powodowanie - wszystko to jako relacja między "coraz bardziej podmiotową hiper-strukturą" a "coraz trudniej akomodującym się człowiekiem". Zmuszony przez okoliczności człowiek zaczyna być nomadem przemierzającym hiper-struktury od DALBY do DALBY, coraz bardziej bezosobowo (tele-media-informatyka), ale coraz mniej anonimowo. Traci nie tylko podmiotowość, ale i tożsamość (bo zrywa z tradycją).
Opisany tu proces jest możliwy w warunkach kontynentalnych, ale Chiny już projektują świat w swej esencjalnej istocie globalny, a tuż za Chinami podąża Ameryka. Tyle, że Chiny proponują światu harmonijną "spółdzielnię kultur", a Ameryka - kolonizację, bo taka jest jej wrodzona od kilkuset lat natura. Europa, która sama sobie stworzyła amerykańskiego enfant-terrible - najprawdopodobniej pogubiła się w tym wszystkim.
I tu jest miejsce na Puńsczyznę