Puńsk
Miasteczko Puńsk leży na uboczu. Do tego stopnia, że po 250 latach królewskich praw miejskich - dziś jest od ponad stulecia wsią parafialną, choć zarówno historia jak też rola pełniona na pograniczu dwóch państw środkowo-europejskich, a przede wszystkim miejsce na kulturowej mapie regionu i aktywność twórcza mieszkańców - przerasta niejeden dużo większy ośrodek.
Mieszkańcy cenią sobie spokój i niewielkie tempo dziejących się tu spraw, choć hiper-urbalna rzeczywistość wciąż puka, to przebrana za wysoko-masztowy most energetyczny, to jako superszybka kolej, której wizg zagłuszy maleńką, historyczną stację przylegającą do miasteczka. Przynajmniej tranzytowa szosa z Europy przez Suwałki do Kowna - omija miasteczko i gminę nieco z dala.
Czyż więc nie jest to alternatywa dla poszukiwaczy miejsc zacisznych?
Meandry polsko-litewskie
Sięgając .do czasów naznaczonych przeszłością plemienną obu żywiołów, warto zauważyć różnicę geo-polityczną. Odległość przestrzenna (topograficzna) między prapolską Kruszwicą i pralitewskim Kernavė - miejscowościami jednako dawnymi - to niecałe 500 km w linii prostej, co symbolicznie obrazuje zestaw mapek
Tyle, że krzepnące politycznie plemiona wczesno-polskie sąsiadowały na zachodzie z żywiołem niemieckim, a na południu z żywiołem czeskim i morawskim, zaś niemal równolegle krzepnące plemiona wczesno-litewskie sąsiadowały z rówieśniczymi plemionami rusińskimi na wschodzie, północy i południu. Mogły zatem oba żywioły nie wchodzić sobie w drogę, zwłaszcza że Polan intrygowali sąsiedzi niemieccy i czescy, a Jaćwingów i Litwinów intrygowali Rusini, ale łączyło je pogranicze prusko-mazowieckie i zarazem dzieliła odrębna kultura językowa.
Mazowszanie na plemienne zaczepki pruskie zareagowali ostatecznie wezwaniem pomocników w postaci kondotierskiego zakonu o prowieniencji teutońskiej, ten zaś "rozszerzył zakres zlecenia" otrzymanego od Mazowszan i dokonał eksterminacji plemion pruskich, a następnie zagiął parol na Jaćwież.
I gdyby Zakon nie sprzeniewierzył się Mazowszu - eksterminacja Jaćwieży a potem Żmudzi i Litwy (wtedy słowo "litwa" oznaczało jedynie grupę plemion na północ od Jaćwieży i na wschód od Żmudzi) - skończyłaby się ostatecznym pogromem ludów bałtyckich.
Sojusz taktyczny (niemal na wzór helleńskiej "symmachii") jednoczącej się Piastowskiej Polski i coraz bardziej imperialnego Wielkiego Księstwa Giedyminowiczów powstrzymał krzyżacką ekspansję, a piastowsko-jagielloński mariaż krakowski owocował nowym imperium na północnych i wschodnich rubieżach ówczesnej chrześcijańskiej Europy. Nie ustawała cicha wojna litewsko-polska o dominację w Unii Korony i Księstwa, argumentem polskim było dopiero co przyswojone chrześcijaństwo i - za jego przyczyną - "kaganek oświaty", zaś argumentem litewskim była pasjonarność-żywotność, powalająca budować Wielką Litwę aż po Dzikie Pola. Wzajemna "dyplomacja wewnętrzna" skupiała się na wyrywaniu sobie dóbr i tytułów możnowładczych, okazała się niekonstruktywna i w oczach europejskich - barbarzyńska.
W całkiem współczesnych czasach polsko-litewska "symmachia" została przepołowiona: Polska zyskała względną suwerenność w Europie Środkowej (pozostając "zapleczem prawdziwej Europy"), a Kresy (Ukraina, Białoruś, Litwa) weszły w skład państwa radzieckiego zarządzanego przez Rosję. Kres temu położył rozpad ZSRR i przygarnięcie Litwy przez UE.
Niestety, skutki wcześniejszego "przepołowienia" skutkują do dziś. dawniejsze regiony pojaćwieskie (Suwalszczyzna, Mazury, Warmia) są dziś "bardziej polskie" niż Mazowsze, a Wileńszczyzna zdaje się zapominać, że mieszka tam spora mniejszość polska. mamy dwa jątrzące się ogniska niepotrzebnych pretensji o niezawinioną przeszłość: Sejny i Eišiškes. Oba miasteczka pielęgnują owe pretensje z zapamiętałością godną ważniejszych spraw.
Na tym tle zupełnie inaczej prezentuje się Puńsk czy nieco większe Druskienniki. Poniechawszy "świętych wojen" - znajdują one czas i uwagę na zupełnie inne sprawy, bardziej przydatne rodzimej ludności i - przysłowiowo - Ludzkości. Choćby na pielęgnowanie kultury etnicznej.